Slim Aarons, Truman Capote in his Brooklyn Heights apartment, 1958. Mój pączusiu różowy, mój buddo nowojorski Fifko kryształowa, chcę cię poznawać i spijać mądrość z twych ust. Tylko nie wychodź ze swojego pokoiku. Pokój Trumana. Lubi kolor różowy, ma zacięcie do szczegółów, jest sentymentalny, nie znosi pustki w życiu. Bywa pamiętliwy, ale czasem wybacza potknięcia, zwłaszcza porcelanowym kotkom. W wywiadzie dla prasy lokalnej, Agent Provocateur zapowiedział śmiało, że cycki są fajne zwłaszcza jak falują na falach. Aj ja jaj. Natomiast te plastikowe i duże są najlepsze, zwłaszcza w środowisku wodnym. Inne na przykład zrobione z chleba rozmokłyby natychmiast. Z perspektywy tych kilku lat i z perspektywy różowego pokoiku Trumana, wiadomo, że twórca cycków się nie popisał. Jego hipsterstwo i nonszalancję w artystycznym ujęciu kobiety, dziś ocenia się jako niezbyt rajcującą, a kolejne pokolenia celebrytów i rentierów z Monte Carlo, zawłaszczyło sobie splendor hedonist
Famous people in ordinary places.