Przejdź do głównej zawartości

Diament Orłowa


Diament Orłowa oszlifowany jest idiotycznie, ale pięknie się błyszczy.

Mimo potężnego, metalicznego głosu gruba Maria Callas, pewnego razu wybrała się  do Szwajcarii, bo bardzo chciała schudnąć. Lekarz zaproponował jej do wyboru terapię kokainową i tasiemca.
Dziś obie techniki mają wielu zwolenników. Maria wybrała tasiemca, którego obecnie, jak kota w worku kupuje się w internecie i zażywa w zaciszu domowym lub na spółkę z koleżanką. Wtedy kładło się po niego w luksusowej klinice, żeby się dobrze przyjął. Neutralna choć wojskowa Szwajcaria była również azylem dla Misi Godebskiej plus Coco Chanel. Obie przyjeżdżały do Zurychu po morfinę. Choć Coco może tylko dla towarzystwa.
Dziś do Bazylei przyjeżdża się na targi sztuki. Tak więc tasiemiec, morfina i targi sztuki ładnie nam się zazębiły.

Wczoraj do pracowni przyszła asystentka Gilberta & Georga. Styrana choć sympatyczna. Za często się tu nie pojawia. Tu artyści bez względu na płeć wierzą, że bycie asystentem 'famous artist' opłaca się pod kątem rozwoju własnej kariery. Zobaczymy.

Kiedy byłam mała przyjeżdżała do nas ciocia, obwieszona złotem. Byłam zafascynowana tym zjawiskiem. Powiedziała mi, że jak posadzę w ziemi świecidełko, to wyrośnie z tego całe biżuteryjne drzewko. Babcia miała sznurek pereł i złoty pierścionek z ametystem. Pierścionek wydał mi się bardziej odpowiedni na tę okazję. Dobrze się złożyło, bo była akurat wiosna, czas zasiewu. Zasadziłam go w ogrodzie i podlałam. Gówno. Nic nie wyrosło. Niestety nie zapamiętałam współrzędnych geograficznych, a pierścionek zapadł się w kierunku jądra ziemi, w stronę swoich korzeni. Dla mamy i taty było to ewidentnie marnowanie złota, a dla mnie pierwsze działanie artystyczne i realizacja idei, która nosiła wyraźne znamiona utopii. Czy moja reakcja na błyskotki wskazuje na wczesną dżenderyzację czy na to, że byłam Kleopatrą w poprzednim wcieleniu?

Dwie skurczone gejsze przytulają się do tygrysiego oka.
Europejki z odsłoniętymi ramionami patrzą w niebo, oddalając oczy od tali ściśniętej gorsetem. Nie chcą tego pamiętać. Wczoraj w BBC Channel 4 podano, że w Polsce doszło do równouprawnienia.
Na Szmaragdową Wyspę dotarła obszerna fotorelacja, dokumentująca fetę wydaną z tej okazji przez Prezydenta. Monika Olejnik tańczyła z Jarosławem Kaczyńskim, choć on nigdy nie tańczy. Politycy w różowych koszulach, po ekspresowym kursie odmiany końcówek, nie spluwają już przez lewe ramię na 'panią Ministrę'. Kiełbaski bez obciachu nadziewano na patyki. Pączusie smakowały wszystkim bez grymasów. A Kazimiera Szczuka wyjechała na zasłużone wakacje.

Tym samym galaktyka zatrzęsła się nad Europą. Powszechne zmiany w patriarchalnym świecie są już tuż tuż. Hiszpanie są prawdopodobnie drudzy w kolejce, a za nimi Włosi. Pozycja Berlusconiego robi się już naprawdę niepewna. Natomiast w Polsce ksiądz się modli, geje i heterycy zgodnie uprawiają ogródek. Kobiety zachodzą w ciążę bez nadzoru wujka i cioci. Żarty o blondynkach zastąpiono wesołymi przyśpiewkami góralskimi, a pieniądze przeznaczone na produkcje seksistowskich filmów, przekazano na wsparcie dla domów dziecka na Podkarpaciu.
Kucharka nie pracuje na stołówce, tylko zdobywa gwiazdki Michelin. Sekretarka jest mężem stanu, a artystka, a nie jest pieprzniętą w mózg histeryczką. Natomiast nauczycielka to przewodniczka życiowa i guru.

Równouprawnienie prawie natychmiast zaczęło przejawiać się na poziomie podstawowej komórki społecznej. Szacunek i akceptacja dla inności sięgają sfer, które nie śniły się nawet filozofom. Nikt już nie proponuje cielęciny wegetarianinowi. Niezdecydowanych nie poi się wódką. Co najważniejsze retoryka w życiu codziennym znacznie się poprawiła, a rozmowy o polityce w polskich domach stały się prawdziwą przyjemnością. Dlatego każda kolejna dyskusja, zakończona ciekawymi wnioskami, nagradzana jest przez specjalną komórkę rządową butelką Moëta.

Byczy byk.
Galaktyka wycięta z papieru wygląda przyjaźniej i jest mniejsza od mostu Brulińskiego.
Na każde dwie nogi byka przypada po jednej głowie gejszy. Tylko Napoleon rozwikłałby tę zagadkę.


Monika Waraxa, 12.15.17 

Byczy byk, M. Waraxa, 2013

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Fantazja o Michelu Houellebecqu

  Wiem, że życie to jest gra, czy coś w rodzaju teatru. Choć odgrywanie pewnych scenek jest bardzo bolesne. Często sobie z tego kiepkuję, traktując trudne przeżycia, których dostarczają mi bliscy, jako dobry temat do tego, żeby to opisać.  Myślę, że robiło i robi tak wielu twórców. Nawet mój ukochany Houellebecq. Niedawno, czytając „Wrogów publicznych” (2008), dowiedziałam się, że opisując matkę Adriana – puszczalską hipiskę, w „Cząstkach elementarnych”, miał na myśli swoją rodzicielkę. Tak przynajmniej odebrała to Lucie Ceccaldi, która zostawiła małego Houellebecqa pod opieką dziadków. Czym jak się okazuje ją rozsierdził.  Wydała więc biografię „L'innocente: ecrit” (2008) (w wolnym tłumaczeniu: niewinność przemówiła), w której odnosi się do tego, kim jest jej syn. Houellebecq we „Wrogach publicznych” (wymiana listów między nim a Bernardem-Henri L é vym) komentując jej książkę, stara się dystansować do tematu, ale czuć, że go to dotknęło. Jako dziecko przeżył zawód, troch...

Przekładaniec w moim ulubionym smaku

Vivian Maier Diane Arbus Szereg moich obrazów z lat 2006-2008 był zainspirowany zdjęciami Diane Arbus. O Vivian Maier usłyszałam niedawno.  Biografia Arbus, w którą namiętnie się wczytywałam, o mały włos nie przyprawiła mnie o depresję. Oglądając dokument poświęcony życiu i twórczości Vivian Maier w drodze z Torunia do Warszawy: maniaczka, obsesja, ból, gdzie zapodziała się jej kobiecość? Oj mrocznie. Jedna znana, druga zapomniana.  Amerykanki, Diane żydowskiego pochodzenia, urodzona w rodzinie futrzarza.  Żona uprzywilejowana, niezbyt szczęśliwa w małżeństwie. Na fali wolnej miłości  próbowała urozmaicać pożycie  w gronie przyjaciół, zakończyło się rozwodem.  Rodzina Vivian wyemigrowała z francuskiej wioski, położonej gdzieś w górach. P rzez całe życie  była nianią. Nigdy nie założyła rodziny. Przez niektórych pracodawców podejrzewana o skłonności socjopatyczne, bo trudno było przeoczyć jej zamknięcie i neurotyczność z jaką doczyszczała sprz...

Wielka koniunkcja

Wczoraj byłam na demonstracji. Kasia sąsiadka mnie zabrała. Potem się rozdzieliłyśmy, a ja zanurzyłam się w czymś, na co czekałam od wielu lat. Pierwszy raz w moim życiu czułam, że spotykają się różne rzeczywistości, które wcześniej były oddzielone. Spacer 28.10, fot. MW Dokładnie rok temu, w Zakopanem czytałam tekst o Simone de Beauvoir w „Wysokie Obcasy Ekstra” i to mnie zasmuciło , bo przypomniało mi, że jej świat jest bliski wyzwolonym kobietom z Mokotowa i Saskiej Kępy oraz Żoliborza, ale nie dziewczynom z Olsztynka, miasteczka z którego pochodzę, a ważne kwestie samorealizacji, spełnienia i szczęścia kobiet, wciąż dotyczą tylko garstki wybranych. We wtorek była rocznica śmierci mojego taty i byłam w Olsztynku. Wieczorem, we wtorek 27 października, przy ratuszu demonstrowało chyba ze sto osób, może więcej. To, co dzieje się w Warszawie, wydarza się również tu. Na widok skandujących mieszkanek Olsztynka, które idą główną ulicą naszego miasteczka, wybrzmiała powaga i zasięg sytu...