Przejdź do głównej zawartości

Goshka Macuga, Einstein, Tagore plus niemy chór


Goshka Macuga nie jest gorzką maczugą, ale w jej działaniach jest coś niekompatybilnego, albo różnego od modyfikowanych genetycznie artefaktów sztuki aktualnej. 
Zaraz po tym jak o niej usłyszałam, zaskoczył mnie jej punkt widzenia – obserwacje i nietypowe rozwiązania, skierowały moją uwagę w nowe miejsca.

Jej drzewo w galerii z jakiegoś powodu nie jest rekwizytem, którego proweniencja interesuje tylko kuratora. Rozwija nowe listki w nieprzyjaznym środowisku skomplikowanych odniesień i działań dokumentacyjnych. To drzewo jest prawdziwe.

G. Macuga, When Was Modernism, photo: Thierry Bal / www.iniva.org
Morficzno–totemiczne formy rzeźb ustawionych na parapetach wokół drzewa, interpretują je po swojemu. To prace studentów porzucone przy kampusie Kala Bhavan w Indiach, zabrane przez Macugę. Bezpańskie, anonimowe, ich bezgłośny komentarz tworzy wartość dodaną w kontekście modernizmu–teorii. Rzeźby uzmysławiają nam, ż nigdy nie dowiemy się tego, czy przeciętny człowiek lubi modernizm czy też nie? Czy wie o jego istnieniu? 

When was Modernism, część instalacji, Iniva, Londyn, 2013

When was Modernism jest instalacją, która prezentowana była po raz pierwszy w Muzeum Sztuki Współczesnej w Antwerpii. Teraz została odtworzona w Inivie w Londynie. W tym kontekście odnosi się ona do pionierskich idei szkoły artystycznej, którą budował Rabindranath Tagore. Rodziły się one równolegle z utopijnymi ideami Bauhausu, który miał silny wpływ na wczesny modernizm indyjski.

Macuga pracuje koncepcyjnie z pracami innych artystów. Może to być to zarówno praca studenta, wypowiedź Einstaina czy Guernica. Jej stosunek jest zawsze daleki od powierzchownego i instrumentalnego traktowania swoich 'współpracowników'. A już na pewno nie ocenia ich w kontekście: ważny-ważniejszy-najważniejszy. Bo nawet ten z pozoru nie ważny, przemawia w jej sztuce zaskakująco wyraźnie. Tak jak w przypadku prac studentów użytych do instalacji When was Modernism.

Parentheses on Truth, Beauty and Humanity – działaniu Macugi, które było częścią pokazu w Inivie, chodziło o przetłumaczenie tekstu, a właściwie jego głębszego sensu, odnoszącego się do uniwersaliów o jakich rozmawiali Tagore i Einstein, używając metafory utworu muzycznego i jego kulturowych konotacji – różnych we wschodniej i zachodniej tradycji. Artystka zaprosiła do tego działania dwoje muzyków– Ansumana Biswasa i wiolonczelistkę – jej nazwisko jest nieznane. 

W tle występu muzyków nomen omen 'wielka szyba', która oprócz światła przepuszczała rowerzystów, pieszych, psy i od czasu do czasu jakiś samochód. Kiedy wypowiedź muzyka niepokojąco się przedłużała, wzmagając moje uczucie żalu i wewnętrzne wycie do księżyca, za szybą rozwijała się całkiem inna narracja. Im bardziej Biswas  kontrolował sytuację pokazu swoimi wyjaśnieniami, tym bardziej wątki zza szyby stawały się metaforyczną 'ugryź mnie', przylepioną niezauważenie do jego pleców.

Więc, kiedy ego muzyka szybowało pod sufitem, za szybą, w imię wielotorowości i symultanicznego zdarzania się w drodze z wieczoru panieńskiego pojawiły się frywolne dziewczyny z różowymi balonami. Jedna z nich odegrała nawet małą scenkę z tekturowym panem młodym. Potem na tej alternatywnej scenie pojawił się bezdomny, który przyglądał się niemym wywodom z dużym zaciekawieniem. Atmosfera relaksu sobotniego popołudnia wschodniego Londynu, przyciągnęła przed dodatkową scenę kilka par mieszanych oraz rodzinę wieloosobową. Finał należy oddać w ręce dwóch piesków, które odwołując się do działań Akcjonistów Wiedeńskich, wykonały lakoniczne siku i kupę. 

Na koniec prezentacji była muzyka, która powinna być na początku. Choć była ciekawa i przyniosła ukojenie, trudno znaleźć klucz do jej interpretacji i systemu w jakim przełożono słowa i ich sens na dźwięki. Macuga zniosła wszystko z godnością. Może ma na to jakieś inne wytłumaczenie lub miły komentarz?

Goshka Macuga ożywia w swoich zestawach, to przez co inni się tylko prześlizgują. Nie chodzi o szybkość z jaką wpada na pomysły, ale jakie są powody, dla których się je chce materializować. Powód, intencja, zainteresowanie. Uwaga jaką poświęca obiektom, zamienia śmieci w znaczące obiekty. Dzięki temu zabiegowi porzucone rzeźby, przemawiają do nas proroczym chórem. Uuu.



http://www.iniva.org/events/2013/parentheses_on_truth_beauty_and_humanity

Monika Waraxa,  Londyn 31.10.13

.    

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Fantazja o Michelu Houellebecqu

  Wiem, że życie to jest gra, czy coś w rodzaju teatru. Choć odgrywanie pewnych scenek jest bardzo bolesne. Często sobie z tego kiepkuję, traktując trudne przeżycia, których dostarczają mi bliscy, jako dobry temat do tego, żeby to opisać.  Myślę, że robiło i robi tak wielu twórców. Nawet mój ukochany Houellebecq. Niedawno, czytając „Wrogów publicznych” (2008), dowiedziałam się, że opisując matkę Adriana – puszczalską hipiskę, w „Cząstkach elementarnych”, miał na myśli swoją rodzicielkę. Tak przynajmniej odebrała to Lucie Ceccaldi, która zostawiła małego Houellebecqa pod opieką dziadków. Czym jak się okazuje ją rozsierdził.  Wydała więc biografię „L'innocente: ecrit” (2008) (w wolnym tłumaczeniu: niewinność przemówiła), w której odnosi się do tego, kim jest jej syn. Houellebecq we „Wrogach publicznych” (wymiana listów między nim a Bernardem-Henri L é vym) komentując jej książkę, stara się dystansować do tematu, ale czuć, że go to dotknęło. Jako dziecko przeżył zawód, troch...

Przekładaniec w moim ulubionym smaku

Vivian Maier Diane Arbus Szereg moich obrazów z lat 2006-2008 był zainspirowany zdjęciami Diane Arbus. O Vivian Maier usłyszałam niedawno.  Biografia Arbus, w którą namiętnie się wczytywałam, o mały włos nie przyprawiła mnie o depresję. Oglądając dokument poświęcony życiu i twórczości Vivian Maier w drodze z Torunia do Warszawy: maniaczka, obsesja, ból, gdzie zapodziała się jej kobiecość? Oj mrocznie. Jedna znana, druga zapomniana.  Amerykanki, Diane żydowskiego pochodzenia, urodzona w rodzinie futrzarza.  Żona uprzywilejowana, niezbyt szczęśliwa w małżeństwie. Na fali wolnej miłości  próbowała urozmaicać pożycie  w gronie przyjaciół, zakończyło się rozwodem.  Rodzina Vivian wyemigrowała z francuskiej wioski, położonej gdzieś w górach. P rzez całe życie  była nianią. Nigdy nie założyła rodziny. Przez niektórych pracodawców podejrzewana o skłonności socjopatyczne, bo trudno było przeoczyć jej zamknięcie i neurotyczność z jaką doczyszczała sprz...

Wielka koniunkcja

Wczoraj byłam na demonstracji. Kasia sąsiadka mnie zabrała. Potem się rozdzieliłyśmy, a ja zanurzyłam się w czymś, na co czekałam od wielu lat. Pierwszy raz w moim życiu czułam, że spotykają się różne rzeczywistości, które wcześniej były oddzielone. Spacer 28.10, fot. MW Dokładnie rok temu, w Zakopanem czytałam tekst o Simone de Beauvoir w „Wysokie Obcasy Ekstra” i to mnie zasmuciło , bo przypomniało mi, że jej świat jest bliski wyzwolonym kobietom z Mokotowa i Saskiej Kępy oraz Żoliborza, ale nie dziewczynom z Olsztynka, miasteczka z którego pochodzę, a ważne kwestie samorealizacji, spełnienia i szczęścia kobiet, wciąż dotyczą tylko garstki wybranych. We wtorek była rocznica śmierci mojego taty i byłam w Olsztynku. Wieczorem, we wtorek 27 października, przy ratuszu demonstrowało chyba ze sto osób, może więcej. To, co dzieje się w Warszawie, wydarza się również tu. Na widok skandujących mieszkanek Olsztynka, które idą główną ulicą naszego miasteczka, wybrzmiała powaga i zasięg sytu...